Jak powstaje opowiadanie

Na spotkaniach z czytelnikami często padają pytania o to, w jaki sposób piszę i skąd biorę pomysły.
Hmm…
Objaśnię to na przykładzie.

1. Najpierw, jak ostatnia gapa, posyłam dziecko na uroczystość przedszkolną ubrane na różowo – choć na tablicy ogłoszeń wyraźnie napisano „OBOWIĄZUJE STRÓJ GALOWY”. Potem, obserwując je na tle przedszkolaków wystrojonych w przepisowe granaty, biele i czernie, ze wstydem zdaję sobie sprawę, że wygląda jak czarna owca – i poprawiam się w myślach: jak RÓŻOWA owca.

2. Długo i wytrwale wzbraniam się przed zakupem niezwykle popularnej zabawki, którą „wszyscy już mają” (nawet Wiktoria).

3. Przydaje się mieć w swojej historii epizod z włożeniem do pralki części garderoby, która wspaniale i nieodwracalnie zafarbuje resztę prania.

4. Zmieniam detale niepasujące (kolor) i niewygodne (kto robił pranie). Składniki  wstrząsam i mieszam.

Reszta jest zmyśleniem.

A rezultat, w postaci opowiadania „Fioletowa owca”, znajdziecie w książce „Ja chyba śnię”.
fioletowao

Dowcipne ilustracje są dziełem Joli Richter-Magnuszewskiej.